Marzec dobiegł już końca, więc pora go podsumować. Chcę to zrobić w trochę innej formie niż to czasami bywało na moim blogu. Podzielę się z się z Wami listą tych rzeczy, po które w ciągu ostatnich kilku tygodni sięgałam najczęściej. Nie mam tego szczególnie dużo, a w większości to kosmetyki. Nie było u mnie jeszcze chyba takiego postu, ale często spotykam je na innych blogach i bardzo mi się spodobały. Dzięki nim dowiedziałam się o paru fajnych rzeczach, produktach, które warto mieć. Może i wy podpatrzycie dziś u mnie coś fajnego.
Masło orzechowe. Wiem, dziwny i nietypowy z niego ulubieniec. Pierwszy raz spróbowałam je podczas wycieczki do Londynu, ale nie za bardzo mi posmakowało, było za słone. Za drugim razem spróbowała je u koleżanki i wtedy okazało się pyszne. W tym miesiącu zjadłam go chyba więcej niż Nutelli (wiem, nie odżywiam się zbyt zdrowo :) )
Suflet o ciała i peelingujący żel pod prysznic o zapach cappuccino i tiramisu. Dostałam je już dość dawno. Nie wiem jak mogłam o nim zapomnieć tym bardziej, że pachnie jak mój ulubiony deser. Jestem z tego zestawu bardzo zadowolona. Sufletu używam na co dzień. Żel ma bardzo małe drobinki, więc jako peeling się u mnie nie sprawdza. Używam go jako zwykłego żelu pod prysznic.
Mój ulubiony peeling. Lubię go, ponieważ jest w 100% naturalny. W jego skład wchodzą rośliny z amazonii i 100% pudrów roślinnych (z ryżu, bambusa, liczi, orzecha włoskiego i trukwy egipskiej). Jest bardzo wydajny, mocno się pieni. Ma grube ziarna, jednak przy tym nie podrażnia skóry. Jest delikatny, ale dobrze spełnia swoje zadanie. Jedynymi minusami jest jego ciemnobrązowy, mało przyjemny kolor i ziołowy nieciekawy zapach.
W tym miesiącu postanowiłam zadbać w końcu o swoje paznokcie tak jak należy. Z pomocą przyszły mi dwie odżywki. O Eveline słyszałam dużo zarówno złego jak i dobrego. Na początku była trochę zniechęcona przez to "8 w 1". Mówi się, że jak coś jest dobre do wszystkiego, to tak naprawdę w niczym nie jest dobre, ale postanowiłam zaryzykować i dla moich paznokci ta odżywka okazała się całkiem dobra. Nie łamią się ani nie kruszą, więc spełnia u mnie swoje zadanie. Co do Regenegum, to jest dość oleista i długo się wchłania. Nie wiem co dokładnie daje, ale doskonale nawilża skórki, więc płytka paznokcia też jest pewnie dzięki niej nawilżona. Na zdjęciu powinien być jeszcze szklany pilniczek, który okazał się dużo lepszy niż metalowy, ale zapomniałam o nim.
"Bóg nigdy nie mruga". Chyba wszyscy już słyszeli o tej książce. Jeszce nie dotarłam do jej końca, ale już mogę ją Wam polecić. Czyta się ją bardzo przyjemnie, a oprócz rozrywki niesie bardzo mądre przesłania, które są przepisem na szczęście. Złapałam się już klika razy na tym, że stosuję rady z niej na co dzień.
I to by było na tyle. Mam nadzieję, że spodobał Wam się taki post. Dajcie znać, czy chcecie żeby w przyszłości takich postów było więcej. :)
Gdzie można mnie znaleźć?